Niewykorzystany potencjał czyli Cyklokarpaty - Polańczyk
Źródło: Izabela Sekulska
01 Jul 2014 17:48
tagi:
Cyklokarpaty, Polańczyk, Maratony, Bieszczady
RSS Wyślij e-mail Drukuj
Cyklokarpaty - to prężnie rozwijający się od 2008r. cykl maratonów rozgrywanych w południowo – wschodniej Polsce. Miłośników rowerów górskich organizatorzy zapraszają w Bieszczady, Beskid Niski, Beskid Sądecki i Pogórze Karpackie. Cyklokarpackie trasy są ciekawą alternatywą dla tych, którzy nie chcą się mierzyć z trudnymi technicznie trasami MTB MARATHONU, ale też nie satysfakcjonuje ich przejeżdżanie maratonu z blatu na płaskich na ogół trasach Skandii czy Mazovii. Myślę, że mogę mianować się stałą bywalczynią tego cyklu, ponieważ mój pierwszy start w Cyklokarpatach nastąpił właśnie w 2008r. Od tamtej pory dość często jestem gościem na tamtejszych trasach.

Tarnowska frakcja GTA gości na Cyklokarpatach często, bo Polska południowo-wschodnia to przecież nasze tereny. Podczas trzeciej edycji w tym sezonie z różnych względów pojawiliśmy się w mocno okrojonym składzie. Dlatego bardzo miłą niespodzianką było przybycie Filipa Kuźniaka, który postanowił nas wesprzeć tego dnia.
Trzecia edycja gościła w Polańczyku, pięknie położonej, bo tuż nad jeziorem Solińskim, miejscowości w Bieszczadach. Cóż to mogło oznaczać? Bieszczady… zapowiedź przygody.
Teoretycznie tak, w praktyce optymizm co do trasy był umiarkowany. Znając relacje osób, które przejechały wyścig w ubiegłym roku, byliśmy przygotowani na nie do końca górską trasę.
Mąż naszej teamowej koleżanki Krysi twierdzi, że ciekawy maraton to taki maraton, gdzie są trudne zjazdy. Skoro więc Adam powiedział, że trasa nie jest ciekawa, było wiadomo, że technicznie trudno zapewne nie będzie.

opis


Polańczyk przywitał nas niezbyt przychylną pogodą. Nad okolicą wisiały ciemne chmury, temperatura też była stosunkowo niska. Prognozy pogody były bezlitosne – około godziny 12 miało zacząć padać. Na szczęście prognozy mają to do siebie, że nie zawsze się sprawdzają. Tak stało się również tego dnia. Deszczu nie było, a zamiast niego, pojawiło się słońce.
Maraton zaczyna się dość długim asfaltowym podjazdem. Potem wjeżdżamy w teren. Pierwsze nietrudne, ale nieco śliskie zjazdy dla części osób, w których towarzystwie jadę, stanowią problem. Trasa się korkuje. Bieszczadzkie błoto niejednego już zniechęciło do jazdy po tutejszych szlakach. Jest z gatunku tych oblepiających. Tego dnia nie ma go stosunkowo dużo. Być może więc dlatego niektórzy, na przykład nasz kolega z Tarnowa, postanawiają zapewnić sobie dodatkowe atrakcje.
No cóż.. czasem gwiazdą maratonu (a także Internetu) zostaje się niekoniecznie wygrywając wyścig

opis

Niestety dość szybko zaczynają się kolejne, długie, asfaltowe fragmenty. Tak długie, że nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek na maratonie pokonywała tyle asfaltowych kilometrów.
Te fragmenty sprawiają mi jednak nie lada trudność. Jadę sama, wiatr wieje w twarz, jest delikatnie pod górę, opony wybitnie nie na asfalt. Nie mam szans żeby się załapać do jakiegoś „pociągu”, jestem za słaba. W pewnym momencie wyprzedza mnie kolega Jacek z Krynicy i dyskretnie pokazuje żebym siadała na koło. Próbuję, ale niestety zostaje jakiś metr za nim i męczę się dalej z tym asfaltem sama.
Asfaltowych odcinków na tej 50 kilometrowej trasie jest ok 20 km. Bardzo dużo, zdecydowanie za dużo. Odcinki leśne nie są specjalnie trudne technicznie. Dobrze, że jest trochę błota i przejazdów przez potoki, bo dzięki temu jest odrobinę ciekawiej. Nie do końca interesującą trasę rekompensują piękne, bieszczadzkie widoki. Zwłaszcza zjazd do mety z widokiem na jezioro Solińskie robi duże wrażenie.

opis

Na kilka kilometrów przed metą, jadący przede mną zawodnik zdaje mi dość osobliwe pytanie: - Ty jesteś dziewczyną? Uśmiecham się i myślę, że koniecznie trzeba ocieplić wizerunek, tak żeby stał się bardziej kobiecy. Skoro jednak niedowierzanie co do mojej kobiecości nastąpiło, postanawiam się „zemścić” i na ostatnim podjeździe wyprzedzam niedowiarka.
Wzdycha ciężko mówiąc: wpadnę w kompleksy…
Po przejechanych 50 km i 1200 metrach przewyższenia jestem na mecie. Bez większych wrażeń i wspomnień z tego wyścigu, bo trasa niewiele ich dostarczyła. Zdecydowanie należy stwierdzić, ze potencjał gór nie został wykorzystany.
Nie przekreślałabym z tego powodu Cyklokarpat i tych, którzy jeszcze tutaj nie startowali zapewniam, że warto wybrać się na którąś z edycji, bo jest w tym cyklu kilka tras wartych przejechania. Jeśli zaś chodzi o obsadę wyścigów to na starcie można zobaczyć wielu zawodników z czołówki krajowego mtb.
Przed nami jeszcze: Pruchnik, Jasło, Wojnicz, Komańcza, Wierchomla, Sanok i finałowa Dukla. Zawodnicy GTA na tych trasach pojawią się na pewno, o czym będziemy Was na bieżąco informować.

Jeśli zaś chodzi o Polańczyk nasze wyniki przedstawiają się następująco:

Filip Kuźniak KM3 dystans giga m.7
Marcin Czajka KM4 dystans giga m.5
Izabela Sekulska dystans mega KK2 m.5

opis

Komentarze:
Tego artykułu jeszcze nikt nie skomentował.
Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby skomentować ten artykuł.
Jeżeli nie posiadasz konta, zarejestruj się i w pełni korzystaj z usług serwisu.
Grupa Kolarska
Gomola Trans Airco
Get the Flash Player to see this rotator.
Wirtualne360
Gomola Trans Airco
Panorama 360, Gomola Trans Airco  - Team MTB

Najpopularniejsze artykuły
Subskrypcja
Promuj serwis LoveBikes.pl
RSS Wyślij e-mail Facebook Śledzik Gadu-Gadu Twitter Blip Buzz Wykop



Polecamy
Wejdź i zobacz!
Wspieramy:
MTB Marathon MTB Trophy MTB Challenge
© 2012-2016 Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie zawartości serwisu zabronione.
All right’s reserved.